Blog zawiera fotorelacje z mych prywatnych wycieczek po szeroko pojętej Jurze, Wyżynie Miechowskiej, Ponidziu, Dolinie Pilicy oraz bliższych i dalszych okolicach.
Główną formą aktywności jest oczywiście rower i piesza wędrówka, ale będą też relacje ze spływów kajakowych, a że mam głęboką awersję do rywalizacji więc wszystko na spokojnie i z pełnym luzem...
Pełna wersja bloga z podziałem geograficznym i chronologicznym dostępna jest w jednej z sekcji serwisu JuraPolska.com, dokładniej na JuraPolska.com/wycieczki. Zamieszczone w nim fotorelacje są znacznie bogatsze w zdjęcia i opisy...

piątek, 25 października 2019

z wizytą u sąsiadów w Świętokrzyskim

Korzystając z utrzymującego się dalej babiego lata szybki samochodowy wyjazd na "Północne Ponidzie" znaczy nad Czarną i Białą Nidę,
a dokładniej do Parku Etnograficznego Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni.

Okolice między Chęcinami a Jurą znam dobrze, w wielu miejscach czuję się jak na domowej Jurze (vide starsze relacje w dziale "Na wschód od Jury"), lecz w skansenie byłem bardzo, bardzo dawno temu i za wiele nie pamiętałem. Trzeba było nadrobić, a pora ku temu chyba najlepsza - słonecznie, ciepło, piękne plenery i pustki, znaczy spokój gwarantowany. Od oddania do użytku drogi S7 już naprawdę, dosłownie cicho i spokojnie...

Skansen jest potężny, spędziliśmy tam 3h, a myślę że jeszcze ze dwie godzinki przy dokładniejszym oglądaniu można by bez problemów.
Wrażania bardzo, ale to bardzo pozytywne, do tego stopnia że wrócę na 100% słoneczną śnieżną zimą oraz chętnie wiosną kiedy kwitną tarniny i inne drzewa owocowe. Cena biletów wstępu na przeciętnym jak najbardziej akceptowalnym poziomie + duży darmowy parking. Z minusów, małych bo małych ale jednak, to niewielka ilość miejsc gdzie można by na ławeczkach przysiąść i brak toalety w sektorze lessowym/nadwiślańskim. W lecie luz, można siadać na ziemi, za to z kibelkami gorzej, chyba że w sezonie jakiś toi-toi jest ustronnie ustawiany ;) A jeszcze brakowało mi 1-2 chat do których można by wejść do każdego pomieszczenia. Oczywiście winny być pozbawione wyposażenia ruchomego, ale z piecami jak najbardziej. Powyższe to tylko drobne marudzenie, bo jak już wyżej naskrobałem, wrócę z olbrzymią przyjemnością, tym bardziej że jest się tam wszędzie samemu i nikt nie patrzy na człowieka jak na potencjalnego wandala.
No prawie wszędzie samemu, bo na końcu świata przed jedną z chat sektora nadwiślańskiego siedział Pan który mimo iż byliśmy tylko w dwójkę bardzo ciekawie opowiedział o chacie i sąsiedniej stodole.

Córka wybrała weekend we Wrocławiu, psa ciągać na tak długo już nie specjalnie stąd pojechaliśmy sami.

Pełna fotorelacja: http://jurapolska.com/wycieczki/wycieczki_samochodowe_25102019.php

 

1 komentarz: