Blog zawiera fotorelacje z mych prywatnych wycieczek po szeroko pojętej Jurze, Wyżynie Miechowskiej, Ponidziu, Dolinie Pilicy oraz bliższych i dalszych okolicach.
Główną formą aktywności jest oczywiście rower i piesza wędrówka, ale będą też relacje ze spływów kajakowych, a że mam głęboką awersję do rywalizacji więc wszystko na spokojnie i z pełnym luzem...
Pełna wersja bloga z podziałem geograficznym i chronologicznym dostępna jest w jednej z sekcji serwisu JuraPolska.com, dokładniej na JuraPolska.com/wycieczki. Zamieszczone w nim fotorelacje są znacznie bogatsze w zdjęcia i opisy...

środa, 27 grudnia 2017

W grudniu po południu przez Próg Lelowski

Sporo czasu minęło od ostatniego, krótkiego bardzo jeżdżenia, po drodze świąteczne obżarstwo i wypadało by trochę się ruszyć. Niby praktycznie codziennie były 10-20km spacery z psem, ale to nie to samo co rower, na który cały czas albo pogoda kiepska, albo zero chęci. W końcu korzystam z pięknej jesiennej a właściwie bardziej wczesnowiosennej pogody i ruszam na asfaltową pętlę po ulubionych terenach. Mimo takich warunków, a właściwie ze względu na nie kolejne dylematy - na MTB w teren? przecież błota po uszy wszędzie, na trekingu gdzieś dalej? no za późno trochę (przed 11 do wet. z psem pojechałem jeszcze) i wiatr mocny... No zostaje jeszcze elektryk w sam raz na poświąteczny rozruch kiedy dzięki wspomaganiu na bardziej stromych podjazdach jeździć by można tak cały dzień :)

Pełna fotorelacja: http://jurapolska.com/wycieczki/rowerowa_27122017.php

Obrazek
Dzibice przez które rowerem, w sensie że przez cała długość wsi, jadę po ok. 7 letniej przerwie.

Obrazek
Wilgoszcza, na rozstaju dróg.

Obrazek
Próg Lelowski w Dąbrownie.

3 komentarze:

  1. Świetne! Jak ja lubię takie wypady. Sporo ciekawostek i faktycznie widokowe trasy. Nigdy nie testowałem "elektryka", jak u niego z akumulatorami?
    Bloto to koszmar dla rowerzysty,ale asfalt niebezpieczeństwo spotkania motozjeba, w sumie najbardziej lubię szuter, to jak z winylem, niby szumi i trzęsie ale klimat niepowtarzalny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Błoto od czasu do czasu nie jest złe, ale po listopadowym wyjeździe do Udorza i późniejszym mozolnym czyszczeniu roweru z rozkręcaniem wózka przerzutki i amortyzatora włącznie nie miałem ochoty na ponowną zabawę ;)
    Z elektrykiem to dziwny temat - silnik tylko wspomaga pedałowanie, fakt że na wyższych trybach bardzo, ale to bardzo skutecznie, jednak kręcić nogami trzeba. Po płaskim i z górki wspomaganie nie potrzebne, na lekkich górkach tryb eko niweluje wszelkie opory i dodatkową masę, oraz lekko pomaga w podjeździe. Na stromych górkach wyższy tryb i bez zadyszki można mknąć 25km/h. Trochę to rozleniwia, ale tylko trochę.

    Akumulatory w tańszych wersjach rowerów ponoć na wiele nie pozwalają (realnie 50-60km), a w tym prądu żonie wystarcza spokojnie na 90km dojazdu po jurajskich pagórkach. Czyli 3 kursy Włodowice - Góra Birów (Podzamcze) - Włodowice na wyższych/mocniejszych trybach wspomagania. Ja najdalej przejechałem ok.120km i była jeszcze 1/3 akumulatora, ale wspomaganie uruchamiałem tylko na podjazdach. Wg danych katalogowych bez dużych pagórków po asfalcie do 130km, a jak faktycznie jeszcze nie sprawdziłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. faktycznie wygląda na to że "elektryk" ma masę zalet.

    OdpowiedzUsuń